Artykuł
Pranie kłamstw
Głównym celem kampanii dezinformacyjnych jest wywołanie wrażenia, że demokracje są nieefektywne i skorumpowane. Częścią tych wysiłków jest próba podważenia zaufania obywateli do procesu wyborczego
Z Darrenem Linvillem rozmawia Emilia Świętochowska
![](https://webp-konwerter.infor.pl/eyJmIjoiaHR0cHM6Ly9nLmluZm9yLnB/sL3AvX2ZpbGVzLzM4MTQyMDAwLzY3OD/g1NGNkLTNkNzItNDdmZi04NDZlLWEwZ/TZiN2M2Y2YzZS0zODE0MTg0MC5qcGcifQ.jpg)
Darren Linvill, profesor komunikacji na Clemson University, jeden z szefów Media Forensic Lab, interdyscyplinarnego zespołu zajmującego się badaniem dezinformacji w internecie
Darren Linvill, profesor komunikacji na Clemson University, jeden z szefów Media Forensic Lab, interdyscyplinarnego zespołu zajmującego się badaniem dezinformacji w internecie
Czego najbardziej obawia się pan przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi?
Tego, czego obecnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nowych, kreatywnych form manipulacji. Siłą rzeczy nie mogę pani teraz precyzyjnie powiedzieć, co to będzie. Mamy w Stanach takie określenie: „październikowa niespodzianka” (October surprise). To nieoczekiwana informacja pojawiająca się na finiszu kampanii, która może odwrócić los wyborów w listopadzie. Czasem jest prawdziwa, a sztab, który ją ujawnia, czekał tylko na właściwy moment. Ale bardzo często jest całkiem fałszywa. Okazuje się elementem dezinformacji. I obawiam się, że tak będzie tym razem – że szkodliwi aktorzy, w tym przedstawiciele państw, a zwłaszcza Rosji i Chin, użyją nowoczesnych technologii, żeby na ostatniej prostej wpłynąć na wyborców. W szczególności niepokoi mnie to, co się może wydarzyć na szczeblu lokalnym.