Artykuł
opinia
Pożegnanie z Ameryką
Recepta na katastrofę w USA była gotowa. Rozhuśtana do granic wytrzymałości polityczna polaryzacja. Powszechny dostęp do broni ocierający się wręcz o kult. Do tego erozja jakości instytucji służb zapewniających bezpieczeństwo i zanik komunikacji między nimi. Gdy do tego dodać zdeterminowanego szaleńca oraz niekompetencję, to nikt nie powinien być niestety zaskoczony wydarzeniami na wiecu w Butler. To jest Ameryka.
Zacznijmy od polaryzacji, tematu opisywanego szeroko. We wszystkich badaniach, jakąkolwiek metodologię przyjąć, widać w ostatnich latach jej zastraszający przyrost i średnio widać pomysły na to, jak odwrócić trend. Stany Zjednoczone okopują się w dwóch obozach, brakuje wzajemnego zrozumienia, coraz więcej Amerykanów nie chce mieć za sąsiada osoby o przeciwnych poglądach czy nie życzy sobie, by jego dzieci wchodziły w związek małżeński z politycznym oponentem. Mniej więcej trzy czwarte Amerykanów jest zdania, że kraj jest podzielony bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Co czwarty demokrata twierdzi, że republikanie są zagrożeniem dla państwa, co trzeci republikanin uważa tak o demokratach. Z roku na rok obserwujemy wzrost „przestępstw z nienawiści” i spadek zaufania do instytucji publicznych. W mediach społecznościowych roi się od teorii spiskowych, a algorytmy promują treści wzmacniające już utrwalone poglądy. Straszenie wojną domową jest na wyrost, ale polaryzacja stanowi realny problem, powoduje, że państwo staje się słabsze, bardziej dysfunkcyjne, a