Artykuł
opinia
Cienka granica między przyjacielem a monopolistą
Kłótnie wokół ceny, za którą Orlen sprzedawał aktywa Lotosu i zasad współpracy z firmą Aramco, z którą Orlen będzie wspólnie zarządzał Rafinerią Gdańską, odwracają uwagę od dużo ważniejszego problemu. Chodzi o wielkość powstałej firmy i jej znaczenie dla nas, konsumentów. W swoich reklamach spółka stara się nas przekonać, że jest naszym przyjacielem. Przejawy tej przyjaźni mamy widzieć przede wszystkim na stacjach benzynowych. Do takiej interpretacji płaconych rachunków przekonuje nas w telewizyjnych reklamach główny ekonomista firmy Adam Czyżewski. Najpierw dowiedzieliśmy się od niego, że ceny paliw mamy jedne z najniższym w Europie. Później, że tylko 10 proc. zysków Orlenu pochodzi od krajowych kierowców. I jeszcze na stacjach paliw jest tanio, bo mamy możliwość kupienia coraz większej ilości benzyny i oleju napędowego za pensję minimalną. A kiedy opinia publiczna się dziwiła, dlaczego spadają notowania ropy, a ceny paliw nie bardzo, usłyszeliśmy, że na cenę końcowego produktu rafinerii wpływa wiele czynników. Również kursy walutowe.