Artykuł
Strach przed domknięciem
Horrorem prawicy jest wizja, która dręczy ją od głębokich lat 90. Nie przestawała ona prawicy nawiedzać nawet wtedy, kiedy ta rządziła, zaś jej notowania były bardzo wysokie. Co więcej – nawet wtedy, kiedy jej postulaty biły rekordy popularności wśród młodzieży (dziś brzmi to jak bajka o żelaznym wilku, ale w III RP było kilka takich fal). Horror obozu liberalnego jest młodszy – zaczął się rodzić w 2015 r., zaś ostatecznie ukształtował się po wyborczym zwycięstwie w październiku ub.r.
Do rezerwatów
Strach prawicy jest domknięcie systemu. To sformułowanie jest używane od dawna. Przy czym, co charakterystyczne, bywa używane przez obie strony, z których jedna się jego śmiertelnie obawia, zaś druga – ta mająca właśnie system domknąć – o tym marzy. Co skądinąd dowodzi, że obawa nie jest do końca wydumana.
Domknięcie miałoby z grubsza oznaczać stworzenie systemu samoutrzymującego się w równowadze, zepchnięcie sił antysystemowych na trwały margines, pozbawienie ich realnych możliwości i nadziei na zmianę sytuacji. Miałoby to zostać – zgodnie z obawami – uzyskane dzięki zdobyciu przez siły systemu trwałej większości wyborczej oraz osiągnięcie przez nie takiego stopnia zrostu z dominującymi ośrodkami finansowo-gospodarczymi i mediami, który sam w sobie betonowałby władzę.