Artykuł
System jest wypaczony
Zrobiono z nas przedsiębiorców i zaproponowano atrakcyjne stawki. To nie jest tak, że nagle lekarze zaczęli dyktować warunki. Ten system zaprogramowano tak przed wieloma laty
Z Łukaszem Jankowskim rozmawiają Klara Klinger i Agata Szczepańska, Rynek Zdrowia
W 2022 r., po tym jak został pan szefem Naczelnej Izby Lekarskiej, w środowisku mówiono: „Jankowski to młoda krew, ale za rok, dwa wchłoną go układy i układziki”. Wchłonęły?
Nie, jestem daleki od różnego rodzaju układów. I zawodowo, i prywatnie.
Jest pan pewien? Oceny są różne.
Na osobę funkcyjną zawsze spadają różne uwagi i oceny – nie zawsze pozytywne. Byłem na to przygotowany. Od lekarzy, z którymi rozmawiam na szpitalnym korytarzu, słyszę: Niezależnie od tego, kto rządzi, ty i Naczelna Rada Lekarska zawsze potraficie krytykować lub chwalić w sposób merytoryczny. To dla mnie busola.
Taki jest przywilej władzy: w rozmowach najczęściej się słyszy komplementy.
Moją rolą w Naczelnej Izbie Lekarskiej nie jest sprawowanie władzy, ale działanie na rzecz środowiska. Jeśli przez układ rozumiemy konieczność dogadywania się z innymi, to sam Jankowski niewiele tu znaczy. Właściwie przy każdej decyzji muszę szukać kompromisów ze środowiskiem.
Czyli coś za coś. Co pan poświęca?
To nawet nie jest kwestia targów…
To zawsze jest kwestia targów.
W Naczelnej Izbie Lekarskiej zasiadają przedstawiciele 24 izb okręgowych. Żadna z nich nie ma większości. Wspólny głos udaje się wypracować, poszukując kompromisów i tego, co łączy całe środowisko.
To są sprawy wewnętrzne. A układy z ministerstwem?
Samorządy zawodowe są przedstawicielami naszych koleżanek i kolegów w prowadzeniu negocjacji i rozmów z resortami. Co miałoby być przykładem takiego układu?
Nie protestowaliście, kiedy ministerstwo zmieniło zasady wybierania dyrekcji Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP). Rezydenci protestowali. W zamian dostaliście głos przy wyborze dyrektora. To nie jest układ?