Artykuł
Wysoka cena zdrowia
Chociaż Polska jest obecnie najzamożniejsza w historii, a do pracy przyjeżdżają tu ludzie z całego świata, to nasza ochrona zdrowia ciągle przechodzi z kryzysu w kryzys. Słabości, które kilka lat temu uwidoczniła pandemia, skończyły się setkami tysięcy nadmiarowych zgonów. Dziś znowu mamy zaś do czynienia z trudną sytuacją w szpitalach – i to taką, którą można było przewidzieć. Jest to nic innego niż logiczna konsekwencja polityki rządu.
Już latem szpitale alarmowały, że nie otrzymują pieniędzy za nadwykonania, czyli świadczenia wykraczające ponad pierwotne założenia. Minister zdrowia Izabela Leszczyna zapewniała, że placówki dostaną brakujące fundusze, a w projekcie nowelizacji budżetu przewidziano przekazanie dodatkowych 1,2 mld zł na zdrowie. Problem w tym, że szpitale mogą liczyć tylko na zapłatę za nadwykonania świadczeń nielimitowanych. Za usługi limitowane pieniędzy nie otrzymają. Zwykle unika się dzisiaj określenia „służba zdrowia”, jednak obecny rząd najwyraźniej nadal patrzy na opiekę medyczną tak, jak patrzyło się za słusznie minionych czasów. Minister Leszczyna powiedziała to niemal wprost: na antenie TOK FM stwierdziła, że w roku wyborczym PiS „płacił szpitalom za wszystko i trochę przyzwyczailiśmy się do tego, że ten pieniądz jest”. Najwyraźniej teraz trzeba się przyzwyczaić do tego, że tego pieniądza nie ma.