Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

TEMATY:
TEMATY:
Data publikacji: 2024-11-15

Trochę pod kontrolą, trochę poza nią

Urzędy pracy wspierają integrację osób poszukujących zatrudnienia i zainteresowanych pracodawców. Część procesu dzieje się jednak spontanicznie, co sprzyja powstawaniu szarej strefy

Z Rafałem Rogalą rozmawiają Marek Mikołajczyk i Karina Strzelińska

Polska dopiero co dorobiła się oficjalnej strategii wobec migracji. Przez ponad trzy dekady zaniedbaliśmy przygotowania do takich wyzwań?

Rafał Rogala w latach 2007–2019 szef Urzędu ds. Cudzoziemców, senior manager w zespole imigracyjnym EY Polska

Rafał Rogala w latach 2007–2019 szef Urzędu ds. Cudzoziemców, senior manager w zespole imigracyjnym EY Polska

Tak bym tego nie ujął. Polska była przez długi czas krajem wyraźnie homogenicznym – jednym z nielicznych w Europie, obok Rumunii – z niewielką liczbą cudzoziemców zamieszkujących tu dłużej niż 12 miesięcy. W latach 90. i zaraz po roku 2000 ich liczba nie przekraczała 100 tys. rocznie. Trudno było wówczas uzasadnić potrzebę polityki migracyjnej. Wielu przyjezdnych stanowili obywatele starej Unii Europejskiej pracujący u nas lub otwierający tutaj biznesy, czasem dołączający do rodzin. Wcześniej do Polski migrowali inni cudzoziemcy, przykładowo społeczność wietnamska. Osiedlali się w naszym kraju od lat 70., lecz ich liczba również nie była duża. Dopiero około 2010 r. migracja do Polski zaczęła przybierać na sile. Znacząca fala miała miejsce w 2014 r., po pierwszej agresji Rosji na Ukrainę. Zjawisko to intensyfikowało się, szczegól nie jeśli chodzi o migrację ekonomiczną, choć już od czasu wojen czeczeńskich mieliśmy stały napływ uchodźców ze Wschodu.

W latach 90. przyjęliśmy dużą grupę Czeczenów, ale mimo sporego ich napływu – oczywiście mniejszego niż po wybuchu wojny w Ukrainie – ta społeczność na co dzień pozostaje raczej niewidoczna. Dlaczego?

Model był ten sam – te osoby przybywały przez wyznaczone przejścia graniczne, głównie w Terespolu, jednak wjeżdżały do Polski bez wiz. Składały wnioski o objęcie ochroną międzynarodową, co legalizowało ich pobyt, a ich dane umieszczano w stosownym rejestrze. Czeczeni nie zatrzymywali się jednak w Polsce. Większość z nich kontynuowała podróż, udając się do Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Francji, gdzie istniały już starsze diaspory. Fala migrantów po pierwszej wojnie czeczeńsko-rosyjskiej miała lepsze wykształcenie, a część z tych osób osiedliła się w Polsce, tworząc zalążki minidiaspory. Do nich dołączały kolejne osoby, jednak nigdy nie uformowała się tu większa, zintegrowana społeczność. Dziś szacuje się, że w Polsce mieszka od kilkunastu do dwudziestu kilku tysięcy osób narodowości czeczeńskiej.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00