Artykuł
Centralne sterowanie ludźmi
Chcielibyśmy, by do Polski przybywali wyłącznie pracowici i wykształceni ludzie, a wyjeżdżały niedouczone leniuchy. Tego ideału nigdy nie osiągniemy
Niektórzy mają nadzieję, że zaradzi ona powolnemu wymieraniu Polski. Inni przekonują, że wstrzyknie energię w skrępowany kosztami pracy rynek. Są też tacy, którzy uważają, że ograniczanie jej byłoby nieetyczne, ale ci muszą stawić czoła tym, którzy widzą w niej zagrożenie – dla naszych płac i dla kultury.
Problem migracji dzieli UE, wpływa na wybory prezydenckie w USA, zaś Polskę skłania do budowy zasieków granicznych. To temat olbrzymiej wagi i państwa, które nie zarządzają nim w sposób systemowy, to zwykle te, do których nikt nie chce przybywać. Zwykle, bo wyjątkiem jest Polska. Należymy do państw, które wciąż nie prowadzą polityki migracyjnej, choć od dawna nie jesteśmy wyłącznie miejscem, z którego się ucieka. Liczba przybyszy szukających u nas zatrudnienia rośnie. Na koniec 2023 r., podaje GUS, pracowało u nas ponad 1 mln obcokrajowców, ale w rzeczywistości jest ich więcej.
Jak więc jednak dobrze zarządzać migracją?
Polityka AA
Przyznajmy szczerze, że – i od lewa do prawa, i bez względu na to, co mówimy oficjalnie – niemal wszyscy chcielibyśmy, by za chlebem przyjeżdżali wyłącznie pracowici, wykształceni i dobrzy ludzie, a wyjeżdżały niedouczone leniuchy bez serca. To przekonanie sprawia, że właściwie nigdzie na Zachodzie nie istnieje poparcie dla całkowicie otwartych ani dla całkowicie zamkniętych granic. Od rządów oczekuje się, że przygotują mechanizmy selekcji przybyszy i gwarancji, że będą oni się integrować z goszczącym ich społeczeństwem.
W latach 80. i 90. XX w. ogólno światowy trend polegał na liberalizacji polityk migracyjnych, ale wydarzenia pierwszych dwóch dekad nowego milenium, jak zamachy terrorystyczne, kazały wielu zwątpić, że to kierunek dobry. Dzisiejsze polityki są mocno zniuansowane, zaś obok celu ekonomicznego i humanitarnego przyświeca im także konieczność zapobiegania terroryzmowi i przestępczości. W takim właśnie duchu sformułowano pierwszą w historii Polski po 1989 r. oficjalną rządową strategię migracyjną i zarazem zapowiedź tego, że w końcu zaczniemy realizować jakąś systemowo zaplanowaną, a nie improwizowaną politykę w tej dziedzinie.