Artykuł
A co to Warszawa?
Kurtuazyjna wizyta republikańskiego kongresmana, wiernego zwolennika Donalda Trumpa. Miła atmosfera, pogawędka, najpierw o sprawach nieistotnych, po kilku minutach jednak przeszliśmy do rzeczy. Opowiedziałem o naszym zaangażowaniu w pomoc Ukrainie, o dostawach uzbrojenia, o tym, jak przyjmujemy uchodźców. O neoimperialnych ambicjach Władimira Putina i o zagrożeniu, jakie Rosja stwarza dla cywilizacji Zachodu. „Wspieramy Ukraińców także dlatego, że chcemy uniknąć kolejnej Buczy, tym razem na przedmieściach Warszawy” – tłumaczyłem. „Very well. By the way, what is Warsaw?” – dociekał kongresman.
Gdyby spytał „A co to Bucza?”, byłbym zapewne mniej zdziwiony. Nie wszyscy amerykańscy politycy muszą znać na pamięć nazwy miejsc, w których Rosjanie popełniali w ostatnich latach zbrodnie wojenne. Ale Warszawa? Po kilku sekundach stuporu (choć starałem się zachować kamienną twarz) zaczynam wyjaśniać mojemu rozmówcy, co to takiego Warszawa…
Jego wiedza na temat Europy Środkowo-Wschodniej oraz historii regionu była bardzo płytka, musiałem więc nieco się nagimnastykować, żeby wyłożyć mu w sposób przystępny, dlaczego Polacy, Rumuni czy Litwini nie przepadają za Rosją i dlaczego wszyscy się obawiamy, że na Ukrainie się nie skończy.