Artykuł
W krainie sfrustrowanych elektronów
To książka poświęcona najnudniejszemu ze szkolnych przedmiotów, nauczanemu z przekonaniem, że cała wiedza i tak pójdzie w piach
Przeczytałem tę książkę w zasadzie na jednym oddechu (nie jest długa), od czasu do czasu głośno się śmiejąc, zapewne w momentach starannie zaplanowanych przez autora. Ponieważ działo się to w bezprzedziałowym wagonie dość zatłoczonego pociągu jadącego na względnie długiej trasie, nie miałem dokąd uciec ze swoimi chichotami.
Problem w tym, rzecz jasna, że w takich okolicznościach ludzie siedzą blisko siebie, jednocześnie niczego o sobie wzajemnie nie wiedząc. Książkę konsumowałem na czytniku e-booków, nie miała więc okładki, z której dałoby się coś wywnioskować. Była to ciekawa sytuacja psychospołeczna, a byłaby jak nic jeszcze ciekawsza, gdyby moi szanowni współ pasażerowie mieli świadomość, że nie czytam satyrycznej powieści, lecz tekst popularnonaukowy poświęcony chemii.