Artykuł
Wolę być Smerfem Marudą niż Smerfem Frajerem
Do grobu kładziono nas już w mediach tyle razy, że się przyzwyczaiłem. Z partii odeszło 27 osób. Są w niej nadal 3 tys. członków
Adrian Zandberg, poseł Nowej Lewicy z ramienia Partii Razem
Z Adrianem Zandbergiem rozmawia Marcin Fijołek, Polsat
Po co nam dziś Lewica?
Ta przez „l” po to, żeby zmienić Polskę na korzyść pracowników, wydawać sensowne pieniądze na ochronę zdrowia, naukę, zliberalizować ustawę antyaborcyjną. Tu nic się nie zmienia. A ta przez „L”? Po roku od wyborów warto stanąć w prawdzie. W tym parlamencie, w rządzie Lewica nie jest siłą, z którą inni się liczą.
I właśnie dlatego pana koledzy z Nowej Lewicy mówią o panu „Smerf Maruda”.
Wolę być Smerfem Marudą niż Smerfem Frajerem. Pańskie pytanie z początku to pytanie o sprawczość. Realna sprawczość jest wtedy, gdy się przeprowadza systemowe zmiany. To się nie dzieje. Ale jest też sprawczość udawana. Ktoś inny podejmuje decyzje, ale pozwala stanąć obok siebie na konferencji prasowej albo wrzucić do internetu mem z napisem „wielki sukces”. Tyle że to jest zaklinanie rzeczywistości. Ludzie to widzą. Słyszę, co mówią lewicowi wyborcy. Są rozczarowani.