Artykuł
Instytucje, a nie dogmaty
Przyznanie Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Daronowi Acemoglu, Jamesowi Robinsonowi i Simonowi Johnsonowi to o tyle interesująca decyzja, że czytając ich prace, można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z analizami politologicznymi (zresztą Robinson jest również politologiem). Naukowcy otrzymali wyróżnienie za „wykazanie znaczenia instytucji dla postępu gospodarczego w kraju”. Dla ekonomistów ze szkoły klasycznej przekonanych, że dobrobyt jest zasługą (jak najmniej uregulowanych) rynków, dla których instytucje są co najwyżej ograniczeniem, może to brzmieć jak herezja. Acemoglu i Robinson udowodnili, że jest inaczej. W głośnej książce „Dlaczego narody przegrywają” ekonomiści piszą, że trwały postęp zależy od stworzenia instytucji włączających. Dzięki nim w kraju poszerza się zakres wolności, którą obywatele wykorzystują, aby budować bogactwo. Brak instytucji nie jest więc jednoznaczny z całkowitą wolnością. Wręcz przeciwnie – w ich miejsce powstają mechanizmy uniemożliwiające całym rzeszom ludzi wywieranie wpływu i udział we władzy, a także blokujące im dostęp do zasobów i praw człowieka.