Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

TEMATY:
TEMATY:
Data publikacji: 2024-09-20

Pięć metrów od ekshumacji

Na górze możemy się z Ukraińcami na coś umówić, po czym ustalenia są torpedowane na dole. W rezultacie po obu stronach rośnie rachunek krzywd

Rzeźby lwów na polskim cmentarzu Orląt w Lwowie. Obchody Święta Wojska Polskiego. 15 sierpnia 2024 r.

Ukraińska blokada poszukiwań i ekshumacji ciał polskich ofiar XX-wiecznych kataklizmów dziejowych, w tym zbrodni wołyńskiej, to temat, który najsilniej zatruwa dziś relacje dwustronne. Przeniesienie rozmów o warunkach uchylenia moratorium na szczebel prezydencki siłą rzeczy spowodało, że stały się one bardziej ogólnikowe. To pozostawiło pole do odmiennych interpretacji szczegółów. W dodatku ustalenia prezydentów nie zawsze da się łatwo przełożyć na poziom lokalny. W rezultacie narasta poczucie, że druga strona oszukuje, do czego nie potrzeba nawet złej woli na górze.

Od 2017 r. Instytut Pamięci Narodowej złożył dziewięć wniosków ogólnych do władz w Kijowie. W tym czasie ukraińscy politycy złożyli podobną liczbę obietnic zniesienia zakazu. Formalnie nie obowiązuje on od 2019 r., ale faktycznie prace wciąż są przez Kijów utrudniane. Jego zdaniem Polska powinna najpierw przywrócić status quo ante na grobie żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) na Monasterzu w Werchracie. Chodzi o tablicę, która po kolejnym ataku wandali wprawdzie została odnowiona, ale bez listy nazwisk poległych. Do kolejnej scysji na tym tle (opisanej przez Onet) doszło przed tygodniem na spotkaniu ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Sikorski mówił potem „Jewropejśkiej prawdzie”, że „wszystko, o co prosi Polska, to chrześcijański pochówek ofiar masakry na Wołyniu”.

Zakaz wprowadzono w 2017 r. Nasze relacje znalazły się wówczas w poważnym kryzysie. Na czele Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) i Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UINP) w podobnym czasie stanęli przedstawiciele konserwatywnej czy nacjonalistycznej – zależy, kogo zapytać – wizji historii. W Kijowie – lwowski historyk Wołodymyr Wjatrowycz, autor książki „Druga wojna polsko-ukraińska 1942–1947”, dowodzącej, że rzeź wołyńska była przejawem konfliktu między polską a ukraińską ludnością cywilną. Sekretarzem Państwowej Międzyresortowej Komisji ds. Upamiętnienia Uczestników Operacji Antyterrorystycznych, Ofiar Wojny i Represji Politycznych (Miżwidkomisija), odpowiadającej za poszukiwania i ekshumacje, był prawicowiec Swiatosław Szeremeta. Szefem polskiego IPN w 2016 r. został Jarosław Szarek, a pięć lat później Karol Nawrocki. Obie strony przerzucają się oskarżeniami na temat tego, kto z nich odpowiada za lodowaty klimat wokół czarnych kart historii.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00