Artykuł
Awanturnicy brytyjskiego rocka
Jeśli przyszłoroczna trasa Oasis dojdzie do skutku, to kto wie, czy bracia Gallagherowie na tym poprzestaną
Liam (mikrofon) i Noel (gitara) Gallagherowie. Koncert Oasis w Düsseldorfie w 2009 r.
Na początku był szok. Potem szał. Świat muzyczny wstrzymał oddech, gdy pod koniec sierpnia brytyjska grupa Oasis ogłosiła powrót na scenę po 15 latach przerwy. Zespół, który koncertując w czterotysięcznej miejscowości w ciągu dwóch dni był w stanie zgromadzić ćwierć miliona ludzi, znów ma ochotę narozrabiać na rynku.
Królowie brytyjskiego rocka ruszą w przyszłym roku w objazd po Wielkiej Brytanii. Trasa ma liczyć 19 przystanków, ale najważniejszy jest ten na Wembley – legendarny stadion piłkarski jest w stanie pomieścić 90 tys. widzów. Aż siedem przyszłorocznych koncertów bracia Liam i Noel Gallagherowie (filary zespołu) dadzą właśnie na słynnym londyńskim obiekcie.
Tydzień po ogłoszeniu tej informacji 10 mln sympatyków grupy z prawie 160 krajów ustawiło się w kolejce po bilety. Zainteresowanie jest tak wielkie, że tournée Oasis Live ’25 poszerzono o dodatkowe koncerty, zaś wejściówki drożeją w ekspresowym tempie. Gwałtownym wzrostom cen biletów postanowił się przyjrzeć Brytyjski Urząd ds. Konkurencji i Rynków (CMA), czy aby na tym polu nie doszło do nadużyć. Skąd całe to szaleństwo?
Jak się wepchnął Noel
Kiedy u progu lat 90. bracia Gallagherowie zakładali zespół, nie mogli przypuszczać, że staną się rewelacją przemysłu rozrywkowego. Branża zobaczyła w Oasis nowych Beatlesów, a muzycy kurtuazyjnie nie dementowali. Więcej – silili się na odważne porównania z liverpoolską legendą. Debiutancką płytę „Definitely Maybe” (1994) stawiali niemal na równi z „Rubber Soul” Beatlesów, a wydane rok później „(What’s The Story) Morning Glory” nazywali drugim „Revolverem”. Bracia z Manchesteru odwoływali się w swojej twórczości do londyńskiego kwartetu. Ostatni krążek „Dig Out Your Soul” (2008) został nagrany w studiu Abbey Road, gdzie bytowali Beatlesi. A w piosence z tej płyty „I’m Outta Time” pojawia się głos samego Johna Lennona. Czy kogoś jeszcze dziwi, że o Oasis było głośno? Nie było innego wyjścia.