Artykuł
Trendy trzeba wyprzedzać
MSZ i MON powinny dużo więcej inwestować w wiedzę, która pomoże nam zweryfikować, co polskie firmy mają szansę ugrać w krajach takich jak Indie. Teraz zaplecze eksperckie praktycznie u nas nie istnieje
Premier Donald Tusk, przywódca Indii Narendra Modi i minister spraw zagranicznych Indii Subrahmanyam Jaishankar podczas powitania w Warszawie, 22 sierpnia 2024 r.
Z Krzysztofem Iwankiem rozmawia Karolina Wójcicka
Premier Indii Narendra Modi spotkał się w czwartek w Warszawie z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Donaldem Tuskiem. To pierwsza wizyta przywódcy tego kraju nad Wisłą od 1979 r. Odbywa się przy okazji podróży Modiego do Kijowa. Przystanek w Polsce to bardziej kurtuazyjny gest czy realna okazja do wzmocnienia relacji?
Nikt po polskiej ani indyjskiej stronie nie przyzna wprost, że to Ukraina jest głównym celem podróży, a jej kluczowym adresatem Zachód, z którego opinią Nowe Delhi musi się liczyć bardziej niż z Warszawą czy Kijowem. Uważam jednak, że spotkanie jest istotne. Szczególnie biorąc pod uwagę dotychczasowy stan naszych relacji. Musimy się cieszyć tym, co mamy. Nie jesteśmy zbyt ważnym partnerem dla Indii. To jednak działa w dwie strony. Nasi przywódcy – premierzy i prezydenci – też dawno nie gościli w Nowym Delhi. Nie jesteśmy liczącymi się partnerami handlowymi, więc nie było powodu do wizyt. Ale gdyby Modi chciał odwiedzić wyłącznie Ukraińców, mógłby polecieć do Rzeszowa i tam przesiąść się w pociąg do Kijowa. Mimo to zdecydował się spotkać w Warszawie zarówno z prezydentem Dudą, jak i premierem Tuskiem. To znaczy, że Polska ma dla niego jakieś znaczenie. Uważam, że w tej wizycie polityka światowa jest dla Modiego na pierwszym miejscu, Ukraina na drugim, a Polska na trzecim. To jednak szansa, by rozmawiać z Indiami nie tylko o wojnie, lecz także o stosunkach gospodarczych. I powinniśmy ją wykorzystać.