Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

TEMATY:
TEMATY:
Data publikacji: 2024-08-23

Nowe słowa, stare zjawiska

Uważam „cancelowanie” artystów za bezużyteczne, zachęcam raczej do tego, by mieć świadomość kontekstu, w którym tworzyli

„Judyta zabijająca Holofernesa”, obraz 
Artemisii Gentileschi 
z 1617 r.

Sonia Kisza, historyczka sztuki, autorka „Histerii sztuki”, od pięciu lat prowadzi na Instagramie profil .sztuki

Z Sonią Kiszą, rozmawia Jędrzej Dudkiewicz

W książce, tak jak na Instagramie, proponuje pani inne spojrzenie na sztukę. Stara się pani zwrócić uwagę, że jest męskocentryczna, i jednocześnie zachęca pani do samodzielnych interpretacji dzieł. Skąd to zainteresowanie?

Pojawiło się wcześnie, choć raczej w nieuświadomiony sposób. Każda dziewczynka w końcu zauważa, że jest traktowana inaczej niż chłopcy. A potem na studiach z historii sztuki zwróciłam uwagę, że bardzo mało mówi się o artystkach, o ich dziełach oraz życiorysach. A to wcale nie znaczy, że ich nie było. I chociaż rozstałam się zawodowo z historią sztuki, to bardzo mi jej brakowało, dlatego założyłam profil, na którym – naturalnie – zaczęłam łączyć sztukę i tematy feministyczne.

Histeria, która pojawia się w tytule książki, zwykle kojarzona jest negatywnie, ale pani udowadnia, że można patrzeć na nią jako na formę kobiecego sprzeciwu.

W książce przytaczam historię histerii, która była bardzo długo wiązana a to z zaburzeniami hormonalnymi u kobiet, a to z chorobami psychicznymi, używano jej też, by nadać kobiecej emocjonalności sztucznie wykreowaną łatkę choroby. Idąc za różnymi filozofkami, zauważam, że był to prosty sposób na uciszanie kobiet, którym coś się nie podobało lub miały niepasujące mainstreamowi poglądy („Normalność, obłęd i władza”, DGP Magazyn na Weekend nr 44 z 2021 r). Staram się więc trochę odzyskać symbolicznie ten termin. Tym bardziej, że kiedy samą siebie nazywam historyczką, od razu pojawia się „żart”, że chyba histeryczką... Jednocześnie ma to i takie znaczenie, że obcując ze sztuką, często odcinamy się od emocji, nie zastanawiamy się, jakie uczucia wywołuje w nas to, co oglądamy. Zachwycamy się, bo tak należy. Najważniejsze jest dla mnie właśnie zachęcenie do odwagi, by patrzeć na dzieła sztuki w bardziej osobisty sposób.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00