Artykuł
Niepodległość w rękach Paryża
Polska, wygrywając Bitwę Warszawską, ocaliła niepodległość, lecz była zbyt słaba, by móc ją samodzielnie utrzymać
Oddział szturmowy polskiego pociągu pancernego „Poznańczyk”, 1920 r.
„Ofensywa rozpoczęła się świetnie. Grupa manewrowa, którą dowodzi szef Państwa, Piłsudski, zgrupowana pomiędzy Iwanogrodem a Chełmem, szybko posuwa się na północ. Nieprzyjaciel, całkowicie zaskoczony widokiem na swoim lewym skrzydle Polaków, o których myślał, że są w stanie rozkładu, nigdzie nie stawia poważnego oporu, ucieka w rozsypce” – zapisał w dzienniku pod datą 17 sierpnia 1920 r. Charles de Gaulle.
Młody kapitan już drugi rok przebywał nad Wisłą jako instruktor francuskiej misji wojskowej. Zajmował się szkoleniem oficerów polskiej armii, której rozbudową Paryż był zainteresowany – choć wzmocnienie nie miało być potężne. Francuscy politycy i generalicja ciągle spoglądali w stronę Moskwy, licząc, że bolszewicki reżim upadnie i do władzy wrócą dawni sojusznicy III Republiki. Więc dla koniecznego szachowania Niemiec słaba Polska była dla Paryża planem B, mimo że właśnie udowodniła żywotność, pokonując armię Tuchaczewskiego. „Tak, to jest zwycięstwo kompletne, triumfujące zwycięstwo” – notował 20 sierpnia de Gaulle.
Ale nawet tak wielki triumf nie mógł zmienić fatalnego położenia II RP. Jedyną realną gwarancją przetrwania, jaką dostrzegano w Warszawie, było stanie się sojusznikiem Francji. Tak, aby ta zawsze chciała go bronić.
Piłsudski w Paryżu
Rozpaczliwość położenia wynikała z bardzo prostego faktu: powstanie Polski mocno osłabiało Niemcy i bolszewicką Rosję, spadkobierczynię Imperium Romanowów.
Na mocy traktatu wersalskiego II Rzesza utraciła 13 proc. terytorium, głównie na rzecz II RP. Strata była tym boleśniejsza, że musiano oddać Polakom najistotniejszą część drugiego co do ważności dla Niemców okręgu przemysłowego, jakim był Górny Śląsk. Berlin utracił też kontrolę nad najważniejszym dla niego miastem portowym nad Bałtykiem – Gdańskiem. To poważnie utrudniało niemieckiej flocie odzyskanie oczywistej przed 1914 r. dominacji na akwenie. Do tego należy dodać mieszankę pogardy oraz nienawiści, jaką wobec Polaków odczuwały niemieckie elity polityczne. Suma tych czynników sprawiała, że rzeczą pewną było, iż jeśli Berlin zyska możliwość zniszczenia Rzeczpospolitej, to z niej skorzysta. Podobnie przedstawiała się sprawa z Rosją. Utrata ziem zdobytych na Polsce podczas rozbiorów wypchnęła Moskwę z Europy. To oznaczało poważne ograniczenie możliwości wpływania na