Artykuł
Nie tylko gospodarka, głupcze
Jeszcze nigdy polityczne podziały tak bardzo nie przesłaniały Amerykanom racjonalnej oceny kondycji ekonomicznej kraju
Joe Biden przemawia do strajkujących przed fabryką General Motors Service Parts Operations w Belleville w stanie Michigan. 26 września 2023 r.
Od końca pandemii amerykańska gospodarka miesiąc po miesiącu przerastała oczekiwania ekonomistów, dystansując inne kraje rozwinięte tak jak drużyna olimpijska USA deklasowała rywali w koszykówce. Choć prognozy zapewniały o rychłym nadejściu bolesnej recesji, a Stary Kontynent przeżywał spowolnienie, z którego jeszcze się nie otrząsnął, PKB za Atlantykiem urósł w 2023 r. o 2,5 proc. Od górki inflacyjnej latem 2022 r. dynamika cen zeszła w Stanach z 9,1 proc. do 3 proc., co rozpaliło oczekiwania na cięcie stóp procentowych. Pod wpływem tego optymizmu w połowie maja 2024 r. Dow Jones Industrial Average, indeks 30 największych spółek giełdowych, po raz pierwszy w historii na chwilę przebił barierę 40 tys. pkt, fundując inwestorom psychologiczny dopalacz.
Mimo że skokowa podwyżka stóp wywindowała koszty kredytu, inwestycje w nowe fabryki i linie produkcyjne, stymulowane gigantycznymi subsydiami federalnymi, sięgnęły skali niepamiętanej od lat 50. XX w. Stanowe władze rzuciły się z kolei na granty z wartego 1,2 bln dol. pakietu infrastrukturalnego administracji Joego Bidena, by odbudowywać drogi, modernizować wodociągi i zagęszczać szerokopasmową sieć internetową. Ponieważ na przekór szeroko zapowiadanej „śmierci konsumenta” wzrost wynagrodzeń wyprzedza inflację, Amerykanie nadal wydają na potęgę. Choć minął już szał na domowe siłownie i sprzęt do majsterkowania nakręcony przez czeki covidowe od rządu, rzeczy, których zakup zwykle odkłada się przy cieńszym portfelu – od elektroniki po rejsy wakacyjne – sprzedają się dziś na pniu.