Artykuł
Spisani na straty
Karierę literacką zrobi może promil debiutantów. Sam debiut też jest zresztą mocno niepewny
Świąteczne Targi Książki w Rzeszowie. Listopad 2022 r.
Monika ma na koncie trzy wydane książki. Ostatnia z nich miała premierę jesienią ub.r. Jesień to dobry moment na promocje. Ludzie zaczynają szukać upominków pod choinkę. A najnowsza pozycja w literackim dorobku Moniki miała charakter poradnikowy. – W sam raz na prezent – potwierdza autorka.
Książka od listopada do grudnia „popracowała” w mediach. – Poszłam do trzech audycji radiowych, udzieliłam wywiadów kilku portalom, ale na tym koniec. Zależało mi na spotkaniu autorskim, ale wydawca stwierdził, że to kompletnie nie ma sensu. Wystarczy się promować w mediach społecznościowych, pisać posty na Facebooku, robić zdjęcia, kręcić rolki i polecać wzajemnie swoje książki między autorami w ramach jednego wydawnictwa. Wydawca tłumaczył mi: „Ludzie dzielą się postami, dają lajki, komentują i o książce jest głośno”, namawiając do wzmożonej aktywności w sieci. Byłam załamana. Ja wiem, że czasy się zmieniły i rządzi internet, ale żadna „relacja na żywo” nie zastąpi kontaktu z żywym człowiekiem – mówi Monika.
Koleżanka z branży pomogła Monice zorganizować spotkanie. – Załatwiła salę i zorganizowała publiczność, ja przyprowadziłam gości z pierwszych stron gazet. Na widowni był komplet, ok. 100 osób. Goście ciekawie opowiadali, publika słuchała w skupieniu, a książki dobrze schodziły po spotkaniu. Wydawca, który był sceptyczny do pomysłu spotkania, przyszedł, rozstawił stoisko i zarobił na każdym egzemplarzu po 50 zł, nie ponosząc żadnych kosztów organizacyjnych, a później chwalił się na Facebooku zdjęciami z celebrytami, których mu przyprowadziłam. Ani ja, ani goście, ani prowadząca nie zarobiliśmy na tym wydarzeniu choćby złotówki – komentuje Monika, która w umowie nie ma zagwarantowanego procentu od sprzedaży, bo akurat ten wydawca ma zasadę, że rozlicza się z piszącymi tylko ryczałtem za napisanie dzieła.