Artykuł
Powrót samuraja
Po dekadach przynajmniej deklaratywnego pacyfizmu Japonia zamierza powrócić do roli mocarstwa militarnego, zacieśnić współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i stać się potęgą kosmiczną
Sekretarz stanu Lloyd Austin i japoński minister obrony Minoru Kihara. Tokio, 28 lipca 2024 r.
To nie kaprys, tylko konieczność, bo do tradycyjnych problemów Japonii, takich jak wciąż grożący destabilizacją regionu reżim północnokoreański czy stare spory terytorialne z ZSRR/Rosją, dochodzą nowe. Głównie te związane z polityką Pekinu, który nie tylko otwarcie grozi siłowym przyłączeniem Tajwanu, lecz także wchodzi w konflikt z Filipinami (na tle kontroli nad strategicznie położonymi archipelagami).
Coraz mniejsza jest przy tym pewność, że to tylko blef Chin, które stawiają na rywalizację i jednoczesną kooperację ekonomiczną. Owszem, na tej drugiej mogą zyskać więcej niż na otwartej wojnie, a przynajmniej tak się wydaje, ale Rosjanie stworzyli precedens, a Zachód jest coraz bardziej zajęty Ukrainą i Bliskim Wschodem. A Pekin ma swoje – społeczne i gospodarcze – problemy wewnętrzne, od których może chcieć odwrócić uwagę swoich obywateli. Rozsądni analitycy bezpieczeństwa i politycy muszą zaś zawsze zakładać realność także czarnych scenariuszy i budować zawczasu narzędzia, by się z nimi zmierzyć.
W ich ramach zachodzi zaś konieczność obrony Tajwanu, bo ta wyspa ma historyczne związki z Japonią, a co ważniejsze, jest istotna dla japońskiej gospodarki. Może się też pojawić bardzo bezpośrednie zagrożenie dla rdzennego terytorium Kraju Kwitnącej Wiśni – i to nie tylko w postaci północnokoreańskich rakiet balistycznych z głowicami nuklearnymi. Gdyby bowiem Chiny weszły w pełnoskalowy konflikt z USA i ich sojusznikami, więcej niż pewne będzie sparaliżowanie przez siły „zbiorowego Zachodu” chińskich szlaków zaopatrzenia przez Ocean Indyjski. To zaś oznacza, że gros dostaw do Chin musiałoby płynąć przez Arktykę i wody japońskie. Oczywiste więc jest, że Chiny muszą mieć plan i zdolności do neutralizacji wszelkich zagrożeń ze strony stacjonujących tam sił. W praktyce oznacza to poważną groźbę wyprzedzających uderzeń na wielką skalę, zapewne z użyciem broni masowego rażenia, której zapasy Pekin właśnie bardzo intensywnie rozbudowuje. A dodatkowy, istotny kontekst tworzy obserwowana ostatnio coraz ściślejsza współpraca wojskowa, przemysłowa i