Artykuł
wywiad
Nie wybieram prokuratorów do prowadzenia spraw politycznych
Dariusz Korneluk: Nie uważam, że wszyscy, którzy zostali zatrudnieni przez Dariusza Barskiego czy przez Bogdana Święczkowskiego, muszą być odwołani. Nawet w głośnym medialnie przeszukaniu pomieszczeń zajmowanych przez zastępców rzecznika dyscyplinarnego sędziów brali udział prokuratorzy powołani przez Święczkowskiego
Mijają cztery miesiące, od kiedy premier Donald Tusk powołał pana na stanowisko prokuratora krajowego. Zdążył się już pan zapoznać z sytuacją podległej panu instytucji?
Był czas na zapoznanie się, wyznaczenie głównych kierunków działań i przystąpienie do ich realizacji. Zadań jest przede mną bardzo wiele. Mam świadomość oczekiwań społecznych, ale także oczekiwań prokuratorów i urzędników prokuratury. Tematów, które zaniedbano przez ostatnie osiem lat, jest bardzo dużo. Staram się sukcesywnie nimi zajmować, ale to wymaga więcej czasu niż cztery miesiące. Na tę chwilę jedno mogę powiedzieć z całą pewnością – prokuratorzy odetchnęli. Nie od codziennych zadań, bo tych, jak widać to chociażby w mediach, realizujemy bardzo wiele, ale z całą pewnością odetchnęli od jakiegokolwiek nacisku natury politycznej. Gwarantuję, że obecnie w prokuraturze tego nie ma.
Wiele razy mówił pan, że fundamentem są prokuratury rejonowe, w których jest prowadzone 99 proc. spraw. Co udało się zrobić dla tych podstawowych jednostek, które są najbliżej społeczeństwa?
Może po czterech miesiącach nie jest tego zbyt dużo, ale mam już pierwsze informacje zwrotne od prokuratorów, że dostrzegają zmianę, dostrzegają, że jest trochę lżej. Może to wynikać z korekt funkcjonowania prokuratury, które już zaczęliśmy wprowadzać, jak chociażby nałożenie rzeczywistego obowiązku pełnienia dyżurów zdarzeniowych na prokuratorów wszystkich szczebli – od rejonu do Prokuratury Krajowej.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right