Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-05-29

Monarchia rozszerzonych umysłów

Rozproszony obywatel szuka sobie wspólnoty. Królewska oferta leży na stole

Nasze rozumienie samych siebie wpływa m.in. na to, jak pojmujemy ład społeczny, instytucje, władzę. Jeśli wierzymy we własną racjonalność, to oczekujemy racjonalności od innych, w tym od rządzących. Jeśli za Księgą Rodzaju wierzymy, że w gruncie rzeczy jesteśmy dobrzy, to nie pozwolimy się przekonać, że nasz świat – szczególnie nasze bezpośrednie środowisko: rodzina, instytucje, kultura, język – jest nieuleczalnie zepsuty.

Ten swoisty autoportret nie jest jednak dany raz na zawsze. Postęp wiedzy i rozwój technologiczny już kilka razy zmuszały człowieka do przemyślenia własnej natury. Święty Augustyn, Kopernik, Galileusz z Kartezjuszem, potem Darwin to tylko niektórzy wyzwalacze takiej zmiany w epoce po Chrystusie. Nie inaczej jest dziś.

W tekście „Republika rozszerzonych umysłów” (DGP nr 54 z 15 marca 2024 r.) zwróciłem uwagę, że odziedziczony po przodkach, nieco już spatynowany autoportret, w którym jednak wciąż chcemy rozpoznawać siebie, to obraz „wnętrza” człowieka. To tam – w umyśle czy w duszy – dokonuje się względne odseparowanie od bieżących spraw materialnego świata, aby – niczym w sanktuarium – rozpoznać głos sumienia i kryteria racjonalności. Moralność i racjonalność to bowiem, jak mniemamy, dziedziny uniwersalne, a w każdym razie wykraczające poza indywidualne uwarunkowania i zachcianki. Jest więc bardzo ważne, jak i „gdzie” człowiek może w tej uniwersalnej dziedzinie uczestniczyć; jak ma się z nią „połączyć” i rozpoznać stosowne treści.

Od rozszerzenia do rozproszenia

We wspomnianym tekście starałem się argumentować, że najnowsze technologie umożliwiają swoiste „rozszerzenia” umysłu, wskutek czego niektóre czynniki decydujące o naszej tożsamości mogą się znaleźć na rozmaitych nośnikach zewnętrznych. Weźmy najprostszy przykład: jak pojąć tożsamość kulturową Polaka czy Niemca, jeśli podstawowa wiedza o Słowackim czy Goethem wprawdzie będzie dla nich dostępna w czasie rzeczywistym (może nawet bogatsza niż szczątki edukacji szkolnej zapisane w połączeniach w korze mózgowej), ale z tradycyjnego punktu widzenia – zewnętrzna? Badania ewolucji procesów poznawczych uczą nas, że taki „outsourcing” to nic nowego. Skala tego zjawiska jest jednak wcześniej niespotykana, a to za sprawą technologii, którą za Stanisławem Lemem możemy uznać za przedłużenie ewolucji „naturalnej”. To rodzi konieczność przemyślenia naszego pojęciowego autoportretu, czyli tradycyjnej antropologii. Niektóre jej elementy mogą bowiem nie przystawać do nowej rzeczywistości.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00