Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-05-29

Szaty bez cesarza

Plakat wyborczy na warszawskim tramwaju

Przed wyborami kontraktowymi reżim miał na swoich usługach media, służby mundurowe, prokuraturę, sądy, władze lokalne i zasoby finansowe państwa. Wynik wyborów został ustalony, zanim ludzie poszli do urn, a mimo to partia przegrała

„My jesteśmy znani. Wiadomo, czego po nas można oczekiwać. Jesteśmy gwarantami pewności, stabilizacji tego kraju” – oznajmił 1 czerwca 1989 r. podczas konferencji prasowej rzecznik rządu Zbysław Rykowski. Uzasadniał w ten sposób wcześniejsze oświadczenie, że premier Mieczysław Rakowski i kierownictwo PZPR spodziewają się zwycięstwa w nadchodzących wyborach.

Powodów do takiej pewności siebie komuniści mieli całkiem sporo. Podczas negocjacji prowadzonych z opozycją najpierw w Magdalence, a potem przy Okrągłym Stole ustalono, że pierwsze od 1947 r. wybory, w których wezmą udział niezależne ugrupowania polityczne, będą wprawdzie wolne, ale niekoniecznie uczciwe. W uzgodnionej ordynacji zapisano, iż PZPR i jej satelitom – ZSL, SD i PAX – przypadnie w 460-osobowym Sejmie aż 299 mandatów. Jedynie o 161 miejsc pozwolono walczyć innym – w tym kandydatom wystawionym przez zawiązany 18 grudnia 1988 r. pod patronatem Lecha Wałęsy Komitet Obywatelski „Solidarność”. To oznaczało, że nawet po uczciwym policzeniu głosów i dotrzymaniu wszystkich umów przez obóz władzy będzie on mógł bez problemu utworzyć nowy rząd. „Nie możemy stracić władzy przy pomocy kartki wyborczej” – oznajmił 16 lutego 1989 r. podczas posiedzenia Sekretariatu KC PZPR Czesław Kiszczak. Wypowiedź ministra spraw wewnętrznych i zarazem drugiego po gen. Jaruzelskim człowieka w kraju nie tylko relacjonowała rzeczywistość, lecz także miała uspokoić kierownictwo partii.

Sytuacja gospodarcza PRL była fatalna. Zadłużone państwo, uznawane w świecie za bankruta, popadało w coraz większą nędzę. Scentralizowany system gospodarczy nie dawał już żadnej nadziei na odbicie. Wprawdzie rząd Rakowskiego zainicjował pod koniec 1988 r. reformy zmierzające do urynkowienia gospodarki i dania swobody działania drobnym przedsiębiorcom, jednak efekty były wciąż nieodczuwalne.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00