Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-05-24

Ofiara z sumienia

Opowieści o nich często są pełne emocji i sensacyjnych zwrotów akcji. Rzadko jednak zwraca się uwagę na najbardziej dramatyczny element działalności egzekutorów Armii Krajowej, czyli na to, jak radzili sobie z zabijaniem

Był 22 maja 1943 r., gdy krótko przed godziną 22 do Adrii przy ul. Moniuszki w Warszawie wszedł Jan Kryst pseudonim Alan. Miesiąc wcześniej skończył 21 lat. Towarzyszyło mu dwóch mężczyzn. Jednym z nich był Jerzy Tabęcki „Lasso”, który dzięki pracy w niemieckim urzędzie miał dokumenty pozwalające mu wchodzić do lokali „Nur für Deutsche”, czyli tylko dla Niemców. A takim miejscem była Adria.

Restauracja rozpoczęła swoją działalność w 1931 r. i z miejsca stała się jedną z najbardziej luksusowych w stolicy. Goście, których mogło zebrać się w środku nawet 1,5 tys., mieli do dyspozycji m.in. zimowy ogród, w którym latały ptaki, bar amerykański, kawiarnię i salę dansingową z obrotowym parkietem. Za projekt tego urządzonego z niemal bizantyjskim przepychem lokalu odpowiadał zespół prowadzony przez cenionych wówczas architektów Jerzego Gelbarda i Romana Sigalina. Nie było więc dla nikogo zaskoczeniem, że gdy podczas okupacji Niemcy zaczęli szukać miejsc tylko dla siebie, ich wybór padł na Adrię.

Kryst dzięki Tabęckiemu dostał się jednak do środka. Gdy wszedł na salę, nie usiadł, tylko szybko namierzył lożę, w której zasiadali gestapowcy. Stanął w pobliżu i czekał. Goście, w dobrych nastrojach podlanych alkoholem, spodziewali się dalszego ciągu miłego wieczoru. Przebywający wówczas w restauracji Włoch Alceo Valcini wspominał, że „kelnerzy uwijali się, roznosząc naczynia, flaszki wina, wermutu, szklanki mięty i kufle piwa”. W końcu światła zgasły, zaczął się występ. Wtedy padły strzały. Valcini naliczył ich pięć.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00