Artykuł
Rebelia na skraju prawicy
Transport haubic M777 dla Ukrainy. March Air Reserve Vase w Kalifornii, 21 kwietnia 2022 r.
Kongres znów ma spikera. Prace nad pakietem pomocy Ukrainie i Izraelowi mogą więc ruszyć, ale wynik jest niepewny
22 dni, 14 kandydatów, 4 nominatów, 4 głosowania – tyle potrzebowali rządzący w Izbie Reprezentantów republikanie, żeby wyłonić nowego spikera. Dość nieoczekiwanie został nim mało znany kongresmen z Luizjany Mike Johnson. Stanowisko lidera izby zawdzięcza nie tylko swoim ultrakonserwatywnym poglądom, lecz przede wszystkim doskonałym notowaniom u Donalda Trumpa, który mimo kolejnych procesów sądowych nadal trzyma w garści Partię Republikańską. Johnson odegrał na Kapitolu wiodącą rolę w kampanii na rzecz odwrócenia wyników wyborów prezydenckich przegranych przez swojego politycznego patrona. Jest też zdeklarowanym przeciwnikiem dalszego wspierania Ukrainy, co zwiastuje kolejne tygodnie brutalnej walki w Waszyngtonie.
Wybór Johnsona przerywa paraliż izby, który zaczął się od wysadzenia z fotela spikera Kevina McCarthy’ego przez skrajnie prawicową frakcję republikanów. Przez prawie miesiąc Kongres nie mógł uchwalić żadnej ustawy ani wykonywać innych konstytucyjnych funkcji. Na dodatek wakat na stanowisku spikera przypadł na okres narastającej niestabilności i na świecie, i w kraju. Toczą się właśnie dwie wojny, których los w dużym stopniu zależy od zaangażowania USA, a amerykańskiej administracji państwowej za niecałe trzy tygodnie może zabraknąć pieniędzy, żeby normalnie funkcjonować. Odpowiedź na każdy z tych kryzysów wymaga aktywnej roli obu izb parlamentu.