Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2023-10-06

Pęknięta tożsamość

Zasadą organizującą scenę polityczną w naszym kraju jest różnica tożsamości. Polityczne plemiona to pochodna podziału na tych, którzy gloryfikują historię oraz krytycznych wobec niej

Ostra polaryzacja społeczeństwa, dzielącego się na dwa, coraz odleglejsze od siebie „plemiona” (jak zaczęto określać to zjawisko w publicystyce) i związana z nim coraz wyraźniejsza dwubiegunowość sceny medialnej związane były w oczywisty sposób z katastrofą smoleńską. Jednak to nie katastrofa podział ten stworzyła i nie stosunku do niej on dotyczył; ona go tylko skatalizowała i przejściowo skupiła na tej jednej kwestii. Podział jednak formował się już wcześniej i ujawniłby się niezależnie od tragicznych wydarzeń w Smoleńsku – choć zapewne wolniej i bardziej stopniowo. W istocie bowiem polegał on (i polega nadal) na różnicy tożsamości, która – obok podziału na beneficjentów i malkontentów transformacji – stała się w pewnym momencie drugim podłożem społecznym rywalizacji PO-PiS. Różnica tożsamościowa była tej rywalizacji jedną z przyczyn, a nie – jak skłonna jest sądzić część komentatorów polityki – jej pochodną. Tożsamości nie kreuje się w ciągu kilku lat na polityczne zamówienie i również tożsamości zwolenników PiS i PO nie zostały wymyślone sztucznie. Miały one swoje naturalne, historyczne podłoże; choć od pewnego momentu rzeczywiście działania obu partii (i sekundujących im mediów) skupiły się na tym, aby je wyostrzyć i uczynić polem konfliktu. Chodziło zaś ni mniej, ni więcej, tylko o model identyfikacji wspólnotowej.

Polska tożsamość narodowa, jak wykazują badania zapoczątkowane jeszcze w latach 60. przez nestora polskiej socjologii Jerzego Szackiego i kontynuowane w latach 1988–2018 pod kierownictwem Ewy Nowickiej, ukształtowała się jako fenomen zaskakująco stabilny – i zaskakująco przypominający pod wieloma względami model tożsamości obecny w krajach Europy Zachodniej. Była ona mianowicie silnie woluntarystyczna i konwencjonalna. Polakiem jest przede wszystkim ten, kto uważa się za Polaka, o ile ma polskie obywatelstwo, mówi po polsku, przestrzega polskich obyczajów i zna polską historię i kulturę. Czynniki nazywane substancjalnymi (czyli niezależne od jednostki, kluczowe w etnicznym modelu narodu, takie jak pochodzenie od polskich rodziców) odgrywały mniejszą rolę (choć były też silnie obecne). Ostrożnie przyjąć można, że dla autoidentyfikacji Polaków większą rolę odgrywał demos (wspólnota kultury i instytucji politycznych) niż etnos (wspólnota krwi i terytorium). Co interesujące, stosunkowo słabo eksponowana była religijna komponenta tożsamości: mniej niż połowa badanych (regularnie przez kilkadziesiąt lat!) sądziła, że wiara katolicka jest istotnym wyznacznikiem polskości.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00