Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2023-10-06

Nie musimy się wieszać u pańskiej klamki

Spora część polskich elit widzi naszą jedyną szansę na przetrwanie w znalezieniu protektora – państwa silniejszego, a jednocześnie altruistycznego, które będzie miało na względzie dobro Polaków

Do prof. Zdzisława Krasnodębskiego, eurodeputowanego Prawa i Sprawiedliwości, wysłałem taki oto liścik:

„Panie Profesorze, doszliśmy w krajowej polityce do stanu, w którym prowadzenie rozmowy na temat relacji Polski i Niemiec wydaje się prawie niemożliwe. RFN jest (jak myślę) demonizowana na użytek sporu krajowego, a politycy nawołujący do współpracy polsko-niemieckiej funkcjonują jako agenci Berlina. Za to prowadzący z RFN spór, będący (jak myślę) oczywistym w realiach polityki międzynarodowej, przedstawiani są jako podpalacze Unii Europejskiej. Uff... Rozumiem, że mamy kampanię wyborczą i że Pan jest „z PiS”, a ja, by tak powiedzieć, nie jestem. Może jednak, wbrew przeciwnościom polskiego losu, porozmawiamy o miejscu Niemiec w Europie i, rzecz jasna, miejscu Polski?”.

Ze Zdzisławem Krasnodębskim rozmawia Jan Wróbel

Niemcy będą w Radzie Bezpieczeństwa ONZ?

No, to jest marzenie niemieckich polityków od kilku dekad... Jego realizacja byłaby ukoronowaniem powrotu Niemiec do pozycji mocarstwa.

Marzenie dostało teraz nowy blask, bo o miejsce Niemiec upomniał się prezydent Ukrainy, bohaterskiego państwa walczącego z Rosją.

Niemcy utraciły suwerenność po II wojnie światowej, a później... rzekomo ją oddały dla dobra wspólnoty Zachodu. Rzekomo, bo przecież wcale jej wtedy nie miały. Długo odbudowywały swoją pozycję światową, głównie poprzez integrację europejską. EU była ich drogą do odzyskania suwerenności, a do pewnego czasu także pozycji dominującej. Teraz, kiedy ich pozycja się zachwiała po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, podjęły w końcu wysiłek, by ją przywrócić – poprzez sojusz z Kijowem i nadanie Berlinowi roli przyszłego lidera odbudowy Ukrainy. Niemcy mają skłonność do wymyślania magicznych formuł pozwalających wykpić się z odpowiedzialności. Tak np. magiczną formułą „Zeitenwende” elity polityczne odcięły się od prorosyjskiej przeszłości symboliczną grubą kreską. Ogłoszenie „końca epoki” to jedno, a rzeczywisty rozwód z Rosją to coś innego – nie było go dopóty, dopóki nie przekonano się, że brak zdecydowania w popieraniu Ukrainy coraz bardziej osłabia pozycję Niemiec, że prorosyjskość przynosi mniej korzyści niż zademonstrowanie woli działania. Pragmatycznie przestawiono wektory.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00