Artykuł
dyplomacja
Gruzińskie przygotowania do złych wieści z Brukseli
Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili w Parlamencie Europejskim
Służby bezpieczeństwa w Tbilisi twierdzą, że udaremniły spisek mający obalić rządzące Gruzińskie Marzenie
Ze strony Komisji Europejskiej nie płyną pozytywne sygnały, jakoby kolejna – przypadająca na jesień – ocena postępów Gruzji pozwoliła na przejście do kolejnego etapu integracji. Choć Tbilisi złożyło wniosek o członkostwo w tym samym czasie co Mołdawia i zaledwie kilka tygodni po Ukrainie, to zdecydowanie odbiega poziomem integracji z UE od dwóch pozostałych państw. W ubiegłym roku KE zdecydowała, że przyzna status państwa kandydującego jedynie Ukrainie i Mołdawii, natomiast Gruzja otrzymała mgliście brzmiące „perspektywy europejskie”. W praktyce oznacza to, że Bruksela nie chce tracić Tbilisi ze swojego horyzontu, ale kompletny brak postępów w realizacji zobowiązań wobec UE powoduje znaczne wyhamowanie procesu rozszerzenia wobec Gruzji. Jedyną reprezentantką władz kraju, które utrzymują stałe relacje z europejskimi liderami i przedstawicielami unijnych instytucji, jest prezydent kraju Salome Zurabiszwili. Gruzińskie Marzenie, z którego poparciem startowała w wyborach, planuje obecnie zorganizowanie procedury impeachmentu, gdyż – jak argumentują członkowie rządu – kontakty prezydent z europejskimi politykami nie były konsultowane mimo wymogu konstytucyjnego. O ile impeachment to wizja mglista, która nie ma szans powodzenia z uwagi na brak odpowiedniej liczby posłów partii rządzącej, o tyle znacznie groźniej brzmią oskarżenia walczącego w Ukrainie od 2014 r. Gruzińskiego Legionu Narodowego o zorganizowanie puczu.