Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2023-09-08

Rachunki niejawne

Rynkowy model opieki zdrowotnej w USA wpędza w długi nieświadomych kosztów pacjentów. A jej jakość pozostawia wiele do życzenia

Rachunki za pobyty w szpitalu napawają Amerykanów zgrozą podszytą zdumieniem. Kolumny tabelek zapełniające grube arkusze papieru skrzętnie rozliczają pacjenta z każdej połkniętej tabletki paracetamolu, pobranej kropli krwi i pary lateksowych rękawiczek zużytej przez personel medyczny. Przerośnięta buchalteria mogłaby co najwyżej wywoływać drwiny, gdyby nie szokująco zawyżone ceny opieki. Bo chyba każda racjonalna osoba zgodzi się, że w zamożnej, nowoczesnej demokracji operacja wyrostka robaczkowego nie powinna nikogo wpędzać w długi o wartości półrocznej pensji, a tomografia komputerowa kosztować więcej, niż wynosi rata kredytu za 200-metrowy dom. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych takie przypadki wcale nie należą do rzadkości. Nawet za proste, rutynowe usługi i leki dostępne bez recepty szpitale potrafią kasować tyle, że każda ubezpieczona i przyzwoicie zarabiająca osoba odczuje to w swoim portfelu.

Na forach internetowych i w mediach społecznościowych można znaleźć masę przykładów co bardziej rażących pozycji w rachunkach medycznych: od chusteczek higienicznych po 8 dol. (w supermarkecie pudełko dostępne za niecałe 2 dol.), przez kilkukilometrowe przejazdy karetką za 3 tys. dol., po badania moczu za 18 tys. dol. Jeśli hospitalizacja wiąże się z poważną operacją lub pobytem na intensywnej terapii, pacjent musi być gotowy na widok sześciocyfrowej sumy. W czasie pandemii amerykańskie media regularnie donosiły o pandemicznych ozdrowieńcach, którzy po powrocie do domu zastawali opasłą kopertę z rachunkiem – a raczej księgą – na ponad milion dolarów. Tak było choćby w przypadku 51-letniej Patricii Mason z Vacaville w Kalifornii, która na oddziale zakaźnym przeleżała prawie miesiąc. Szpital oszacował koszt opieki na przeszło 1,3 mln dol., z czego sama opłata za korzystanie z respiratora sięgnęła 167 tys. dol. Lwią część długu pokrył ubezpieczyciel, ale kobiecie wciąż zostały do zapłaty 42 tys. dol. Dziennikarzom „Los Angeles” przyznała ona, że razem z mężem pracują już łącznie w pięciu miejscach – i nie mają szans, by tyle zaoszczędzić do końca życia. Szpitalnych dłużników takich jak Patricia jest Stanach ok. 100 mln, a ich wierzytelności dobijają do 200 mld dol. Szacuje się, że rocznie pół miliona z nich składa wniosek o upadłość konsumencką.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00