Artykuł
Rumak, co w żółwia się zamienia
W najlepszym dla Chin rozwoju wypadków oczekiwać należy buksowania gospodarki, w najgorszym – czeka je długa recesja
Zahamowała wieloletnia gospodarcza pogoń Chin za USA. Widać, że Stany jeszcze długo nie dadzą się dogonić, za to mówi się, że Państwo Środka czeka „japonifikacja”, obfitujące w złe konsekwencje połączenie olbrzymiego długu z deflacją i kurczeniem się zasobów pracy w wyniku starzenia się ludności i malejącej dzietności.
Amerykanie dadzą się pokroić za wolność. Równością i braterstwem tak mocno się nie przejmują, dlatego mniej dzielą, za to więcej wytwarzają. Chiny – od dekad ich jedyny rywal – nie są w stanie wyjść z roli pretendenta. W odróżnieniu od USA, gdzie hierarchie ustala rynek, w Państwie Środka władza i dostęp do pieniędzy zależą od wyników walk frakcyjnych w partii, z nazwy komunistycznej, faktycznie – nacjonalistycznej. Na długą metę przymus w połączeniu z korupcją nie ma szans z wolnością, więc będące w autokratycznym uścisku Chiny nie będą w stanie wysforować się przed Stany, o ile oczywiście Amerykanie sami szkód wielkich sobie nie narobią.
W dojrzałej gospodarce rynkowej funkcjonującej w demokracji nietrafna decyzja polityczna, finansowa czy inwestycyjna daje o sobie znać bardzo szybko. Dzięki rywalizacji politycznej i niekrępowanym mediom ludzie widzą i wiedzą wszystko. To uruchamia niemal natychmiast procesy naprawcze, ale przede wszystkim wskazuje wszystkim innym właściwą albo przynajmniej lepszą drogę. To w Stanach. W Chinach potencjalna konkurencja partii komunistycznej została wycięta w pień, a dziennikarzy obowiązuje dyrektywa szefa KPCh Xi Jinpinga, że mają „kochać i chronić partię komunistyczną”. Socjalmedia są cenzurowane i ograniczane, więc Chińczycy są skazani na przekaz nakazujący słuchanie jedynej partii. Kto żył w PRL, ten doświadczył, że zazwyczaj państwo działa gorzej niż lepiej. Po paru dekadach względnej swobody, zwłaszcza w gospodarce, Chińczycy też już to wiedzą, zaś bat jako główny atut w rękach woźnicy ścigającego USA to stanowczo za mało.