Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-10-14

Dawka czyni truciznę

Model parasola, którym agent KGB zabił bułgarskiego dysydenta Georgi Markowa

Strychnina i arszenik. Nowiczok i polon-210. Nawet rycyna, insulina i potas. Wszystko może nas zabić

7 września 1978 r. w Londynie Georgi Markow, bułgarski dramaturg i dysydent, czekał koło południa na autobus, który miał zawieźć go do pracy - do studia, gdzie nagrywał cotygodniowe audycje dla bułgarskiej rozgłośni Radia Wolna Europa.

W pewnym momencie poczuł ukłucie z tyłu prawego uda. Odwrócił się - stojący obok dżentelmen właśnie składał parasol, niezbędny atrybut londyńskiego życia. Mężczyzna przeprosił (miał obcy akcent), Markow wsiadł do autobusu; sytuacja z gatunku tych, o których zwykle po minucie się zapomina.

Ale nie tym razem. Następnego dnia Bułgar trafił na ostry dyżur szpitala St. James z 40-stopniową gorączką i nawracającymi torsjami - lekarz uznał objawy za symptomy grypy o gwałtownym przebiegu. Sam chory był innego zdania: twierdził, że padł ofiarą zamachu przeprowadzonego przez KGB. Oględziny malutkiej ranki na udzie, którą Markow wskazał jako miejsce postrzału, nie przyniosły rezultatów. Uznano, że pacjent majaczy.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00