Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-10-14

Centrum kształcenia doraźnego

Łatanie dziur w szkołach i na uczelniach nie jest tylko polską specjalnością, ale to nie powinno nas uspokajać. Co z tego, że w końcu znajdziemy nauczycieli, jeśli już niedługo życie zmusi nas do zmiany całego systemu?

Takie będą Rzeczpospolite…” – to znają wszyscy, ale cytat Jana Zamoyskiego miał swój ciąg dalszy: „Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli”. Cztery wieki później jesteśmy w toku dyskusji o przyszłości edukacji i szkolnictwa wyższego. Bo wakaty, bo brak napływu świeżej krwi do zawodu nauczyciela (w tym również akademickiego) i w efekcie starzejąca się kadra, bo selekcja negatywa do wciąż nisko płatnej (mimo zmian w systemie awansu) pracy. MEiN uspokaja, związki zawodowe na czele z ZNP wieszczą kryzys, z jakim się dotąd nie mierzyliśmy.

– Zadziwiające, że edukacja młodych ludzi, ich przygotowywanie dla potrzeb rynku pracy i prowadzenie niejednokrotnie przełomowych badań naukowych nie mogą w Polsce zyskać rangi priorytetu. Jeśli nie dojdzie do radykalnie pozytywnej zmiany w finansowaniu polskich uniwersytetów, to w nieodległej przyszłości zabraknie wykładowców, a proces kształcenia studentów będzie znacząco zredukowany. To z kolei wpłynie niezwykle negatywnie na konkurencyjność kraju, poszczególnych regionów i miast – mówi prof. Piotr Jedynak, prorektor Uniwersytetu Jagiellońskiego ds. polityki kadrowej i finansowej. Pytanie, czy tak być musi?

Społeczeństwo przyszłości

Wiesław Kosakowski, dyrektor III LO w Gdyni (jednego z najlepiej wypadających w krajowych rankingach), zwraca uwagę, że w dyskusji o przyszłości edukacji nie chodzi o liczbę nauczycieli, lecz o ich przygotowanie i motywację. Słowem: o jakość kadry. – Prosta analiza demograficzna pokazuje, że duże klasy będą jeszcze w tym roku i przyszłym (m.in. za sprawą półtora rocznika, który poszedł do szkół ponadpodstawowych), a potem uczniów zacznie ubywać – opisuje. – Nikczemnie traktując nauczycieli, a mam tu na myśli nikczemne pensje, trudno oczekiwać, że zachęcimy studentów do wybierania kierunków pedagogicznych, a następnie podejmowania trudu odnajdywania się w zawodzie nauczyciela.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00