Artykuł
opinia
Reparacje. Kupiliśmy kij, czas na okręty podwodne
W zeszłym tygodniu rząd RP wysłał notę dyplomatyczną do Berlina w sprawie reparacji. Jestem tym pozytywnie zaskoczony. Choć temat był przez różnych przedstawicieli PiS podnoszony przez ostatnie pięć lat, to wydawało mi się, że dalej będzie… tylko poruszany, a zabraknie konkretnego działania, by uzyskać realne korzyści. Stało się inaczej.
Wprowadzenie kwestii zadośćuczynienia za straty z II wojny światowej do agendy relacji polsko-niemieckich to niewątpliwie sukces naszej dyplomacji. Oficjalnie przedstawiciele rządu w Berlinie, w tym minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock, mówią, że temat reparacji jest zamknięty. Ale to nie oznacza, że dotyczy to wszelkiej formy zadośćuczynienia. – Przez ostatnie siedem lat rządów PiS nie usłyszeliśmy propozycji: siądźmy, porozmawiajmy. Punkt nacisku jest położony na to, by kwestie reparacji wykorzystać do wewnętrznej walki politycznej w Polsce, a nie by osiągnąć coś konkretnego – mówił w niedawnym wywiadzie dla DGP Dietmar Nietan, wieloletni poseł SPD i koordynator MSZ ds. niemiecko-polskiej współpracy międzyspołecznej. Ale między wierszami można w tym wywiadzie