Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-09-16

O wolność i demokrację. W szkole

Nie sprawdzamy, czy dziecko ma zeszyt, tylko czy rozumie i jest zainteresowane. Prawdziwe zmartwienie to sytuacja, w której traci motywację do zadawania pytań

Rodzice coraz częściej poszukują alternatywnej ścieżki edukacyjnej dla swoich dzieci. Niektórzy łączą siły i w ramach edukacji domowej tworzą mikroszkoły z zajęciami w lesie. Inni decydują się na placówki demokratyczne lub odnajdują perełki w publicznym systemie.

– Gdy zostałam mamą, wiedziałam, że moje dzieci nie pójdą do szkoły rejonowej – mówi Anna Zarudzka. W rodzinnych Gliwicach znalazła miejsce, które odpowiadało jej wizji alternatywnej edukacji. – Szkoły wolnej, czyli takiej, w której nie ma przymusu uczestnictwa w zajęciach. Każde dziecko ma za to dorosłego przewodnika. Samo odpowiada za swoją edukację, np. wybiera zajęcia, które je w danym momencie interesują – opowiada. Z prawnego punktu widzenia uczniowie takiej szkoły są w edukacji domowej, co oznacza, że raz do roku muszą zdać kuratoryjny egzamin z podstawy programowej. I jest to jedyny element, który wiąże je z systemem.

Anna przyznaje, że na jej myślenie o edukacji wpłynęło przekonanie, że wchodzimy w dorosłość słabo przygotowani do innego modelu pracy niż fabryka. Pracuje w branży IT, którą zmiany dotykają szybciej niż inne. Pracownicy są tam rozliczani nie za wysiłek, lecz za efekty. Nie za posiadaną wiedzę, lecz umiejętność jej wykorzystywania, nie za pisanie e-maili, lecz skuteczną komunikację.

1 września wraz z grupą znajomych rodziców wystartowała z własną szkołą demokratyczną (formalnie prowadzi ją fundacja). Jak tłumaczy, z poprzedniej placówki zrezygnowali, bo zaczęła zatracać swój wolnościowy charakter. Nie chcieli jednak, by dzieci uczyły się same w domach, bo potrzebują kontaktów rówieśniczych. I tak na kawałku lasu koło podgliwickich Pyskowic stanęły ogrzewane kontenery i tipi, w których 20 uczniów będzie się uczyć od 8.30 do 16.30. Raz w tygodniu zajęcia będą odbywać się w mieście (np. w formie wyjścia na wystawę). Nie ma tradycyjnych nauczycieli, są tutorzy i mentorzy, którzy pełnią rolę przewodników. Ich rolą jest wspieranie dziecka w tym, czego nie potrafi zrobić samo. Jednak bez narzucania swojego punktu widzenia. Są zajęcia, ale bez podziału na przedmioty. Nie ma ocen, porównywania, klasowych rankingów. Nacisk jest położony na zdobywanie wiedzy interdyscyplinarnej. Miesięczne czesne wynosi 1,1 tys. zł. Z założenia w szkole demokratycznej nauczyciele i uczniowie są sobie równi i wspólnie ustalają zasady. Każdy ma jeden głos do wykorzystania w dyskusji na temat bieżących spraw, rozwiązań konfliktów.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00