Artykuł
Prawnicy władzy
Kodeks spółek handlowych stał się łupem, którym będą się dzielić politycy i prawnicy uczestniczący w procederze dewastacji
Pewnie to historia stara jak „świat światem”. Zawsze byli ludzie, którzy dla różnych celów, kariery, pieniędzy, wpływów, potrafili giąć karki, czynić miękkimi swoje kręgosłupy, podlizywać się aktualnie rządzącym. Podobnie jest z prawnikami. Coraz mniej dziwią zamówione „poglądy” (choćby w sprawie legalności tzw. wyborów kopertowych), opinie pod tezę, wyroki na zlecenie. A przecież lekarz, architekt, inżynier nie zmieniają swoich wyuczonych metod działania na zamówienie. Prawnicy stali się zawodem, który w mniemaniu większości zaczął obniżać swoją pozycję społeczną właśnie ze względu na uleganie wpływom, a nie wiedzę.
Można przyjąć tezę, że często czym słabszy prawnik, tym łatwiej go wykorzystać. Ma mniejsze dylematy, bo nie wie tego wszystkiego, co istnieje oprócz tego, co wie. Gorzej z tymi, którzy jednak wiedzą więcej, a udają, że nie wiedzą. Nauka prawa staje się zbędna, bo odpada jeden z jej celów - poznanie, a prawnicy stają się często zwykłymi hipokrytami. No, chyba że chodzi o walory poznawcze w postaci reakcji władzy na to, co robimy.
To wszystko, o czym wspominam, mam w tyle głowy przy odbywającej się na naszych oczach nowelizacji kodeksu spółek handlowych. Propagandowo zwraca się uwagę na to, że jest to największa nowelizacja od 20 lat, tak jakby to miało przynieść chlubę. Moim zdaniem raczej - używając nieco górnolotnych słów - jeśli to nie blamaż, to wstyd. Mocne słowa, ale na czasie i w
-
keyboard_arrow_right