Artykuł
Za co płacimy wszyscy, czyli rzecz o „reformach” wymiaru sprawiedliwości
Od kilku tygodni jesteśmy świadkami przerzucania się przez różne ośrodki decyzyjne władzy projektami ustaw mających zażegnać problemy wymiaru sprawiedliwości, w tym w szczególności te dotyczące obsady sędziowskiej w Sądzie Najwyższym i struktury organizacyjnej tego sądu, wywołane nie przez kogo innego, tylko przez autorów tychże projektów.
Ich ocenę wypada zacząć od przypomnienia przyczyn kryzysu, których autorzy projektów ustaw naprawczych nie identyfikują prawidłowo. Nie dostrzegają też wszystkich płaszczyzn, na których kryzys się objawia, a to daje pewność, że mu nie zaradzą. Analiza projektów ustaw naprawczych utwierdza zresztą w przekonaniu, że wcale nie chcą im zaradzić, bo nie po to włożyli tyle wysiłku, żeby podporządkować sobie wymiar sprawiedliwości, żeby teraz ustąpić. Tworzą zatem wyłącznie pozory ustępstw i liczą, że to wystarczy w trudnym czasie wojny w Ukrainie, by uzyskać odblokowanie środków z funduszy unijnych.