Sprawa przegrana, a pieniędzy zwracać nie trzeba. Analizujemy, kiedy tak jest
W tygodniku Firma i Prawo z 17 sierpnia (DGP nr 154) w artykule „Lockdown znosi koszty procesu” przeczytałem, że w dobie pandemii przedsiębiorca, który przegrywa sprawę w sądzie, może uniknąć uiszczania wielotysięcznych kwot z tytułu kosztów procesu. Uznał tak Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku z 2 czerwca 2021 r. (sygn. akt I AGa 37/21). W jakich jeszcze sytuacjach, niezwiązanych z pandemią, możliwe jest nadzwyczajne nieobciążanie kosztami?
Zasady naliczania kosztów są ujęte w kodeksie postępowania cywilnego (dalej: k.p.c.). W art. 98 par. 1 k.p.c. wskazano, że strona przegrywająca sprawę obowiązana jest zwrócić przeciwnikowi na jego żądanie koszty niezbędne do celowego dochodzenia praw i celowej obrony (koszty procesu). Z kolei art. 102 k.p.c. określa, że w wypadkach szczególnie uzasadnionych sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo nie obciążać jej nimi w ogóle. Co do zasady wtedy koszty pokrywa strona wygrywająca, część z nich sąd może zaś przerzucić na barki Skarbu Państwa. I tu pojawia się pytanie: na co się powołać, gdy nie chce się być obciążonym kosztami? Czy warto przywołać art. 5 kodeksu cywilnego? To jedna z najistotniejszych wątpliwości, o czym świadczy bogate orzecznictwo sądowe. Przepis ten stanowi bowiem, że nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Ale gdy chodzi o nieobciążenie kosztami ‒ nie ma to sensu. W linii orzeczniczej utarło się, że art. 5 k.c. nie ma też zastosowania przy rozstrzyganiu o kosztach procesu, wobec odrębnej w tym zakresie regulacji wynikającej z art. 102 k.p.c. (tak m.in. wskazano w wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 20 października 2020 r., sygn. akt V ACa 165/20). Innymi słowy, chcąc uzyskać zwolnienie z kosztów (całkowite albo częściowe), należy powoływać się na art. 102 ustawy proceduralnej, a nie na art. 5 k.c.