Artykuł
Egzamin z prawa europejskiego
Przed sędziami trudne wyzwanie. W związku z brakiem reakcji rządu na zabezpieczenie wydane przez unijny trybunał to na ich barkach spocznie odpowiedzialność za jego wykonanie
Nie tylko Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, ale każdy sąd w Polsce może sprawdzić, czy sędzia, który został powołany na wniosek obecnej, budzącej wątpliwości Krajowej Rady Sądownictwa, jest sędzią niezawisłym. Tak przynajmniej uważa Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Pytanie, czy polskie sądy rzeczywiście zdecydują się na pomijanie rodzimych regulacji oraz ignorowanie orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego i zaczną samodzielnie przeprowadzać tzw. test niezależności.
Możliwe skutki
O tym, w jaki sposób sądy powinny sprawdzać, czy sędzia powołany na skutek wniosku obecnej, kontestowanej Krajowej Rady Sądownictwa jest niezawisły, po raz pierwszy wypowiedział się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w orzeczeniu z listopada 2019 r. Później ten tzw. test niezależności został uszczegółowiony przez uchwałę trzech połączonych izb SN ze stycznia 2020 r. (sygn. akt BSA I-4110-1/20). W reakcji na to, obawiając się, że, kierując się tymi orzeczeniami, sądy zaczną kwestionować status nowo powołanych sędziów, rządzący uchwalili ustawę kagańcową (Dz.U. z 2020 r. poz. 190). W jej efekcie wszystkie wnioski o wyłączenie sędziego zawierające zarzut braku niezależności sądu lub niezawisłości sędziego miały trafiać do jednej z dwóch nowo powołanych izb SN, a mianowicie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. A ta, z woli ustawodawcy, miała pozostawiać bez rozpoznania te spośród nich, które obejmują „ustalenie oraz ocenę zgodności z prawem powołania sędziego lub jego umocowania do wykonywania zadań z zakresu wymiaru sprawiedliwości”. I tak się rzeczywiście działo. Teraz może się to jednak zmienić, gdyż TSUE zdecydował o zawieszeniu przepisów ustawy kagańcowej.
-
keyboard_arrow_right