Artykuł
Eko na skalę lokalną, efekt globalny
Kryzys klimatyczny jest faktem. I chociaż antropogeniczne pochodzenie globalnego ocieplenia nie stanowi już żadnej zagadki w świecie naukowym, jako społeczeństwo cały czas zachowujemy się tak, jakby ten fakt do nas nie docierał. Jakby ograniczenie emisji gazów cieplarnianych leżało w innych rękach – może sąsiada? Może rządu? Może Unii Europejskiej? A może również samorządu?
Oczywiste jest to, że ratowanie naszej planety wymaga wielkich kroków i zaangażowania wszystkich uczestników życia publicznego. Rezygnacji z węgla i zatrzymania wzrostu zapotrzebowania energetycznego, wprowadzenia rozszerzonej odpowiedzialności producenta za produkowane opakowania oraz wielu innych regulacji ustawowych i międzypaństwowych, ale również uświadomienia sobie, że ratowanie klimatu nie wydarzy się bez nas samych i ograniczenia naszego komfortu życia w dzisiejszym, szerokim rozumieniu tego słowa.
Małymi kroczkami
Co przez to rozumiem? Ograniczenie podróżowania. Zmiana wielu nawyków zakupowych, żywieniowych i życiowych. To przyzwyczajenie się do drobnych, powszechnych uciążliwości w zamian za… no właśnie za co? Na pewno nie za – minimalne przecież – gratyfikacje finansowe (jeśli kiedykolwiek będą). Może za ideę? Wyświechtane powiedzenie: „Myśl globalnie, działaj lokalnie” jest tutaj bardziej niż odpowiednie. Czy przez to, że posadzę facelię w ogródku, zobaczę jakąś różnicę? Ja sama z pewnością nie, ale jeśli w ramach globalnego myślenia wszyscy te facelie posadzimy, to dla wielu pszczół będzie to być zamiast nie być.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right