Trybunał głowi się, jak zatrzasnąć obrotowe drzwi
Jeden dzień za granicą nie wystarczy, aby można było uznać, że decyzja o wydaleniu cudzoziemca została przez niego zrealizowana. Każdy kraj powinien sam ocenić dany przypadek i zadecydować, kiedy byłby możliwy ponowny przyjazd. Tak wynika z opinii rzecznika generalnego TSUE Athanasiosa Rantosa.
Sprawa dotyczy Polaka, który wyjechał do Holandii. Po kilku miesiącach tamtejszy sekretarz stanu ds. sprawiedliwości i bezpieczeństwa stwierdził, że Polak mieszka w tym kraju nielegalnie, ponieważ nie spełnia już wymogów określonych w art. 7 dyrektywy pobytowej. Wynika z niego, że obywatel Unii może przebywać w innym państwie członkowskim przez okres dłuższy niż trzy miesiące, jeżeli np. jest studentem, pracownikiem najemnym, osobą pracującą na własny rachunek albo też posiada wystarczające zasoby dla siebie i członków swojej rodziny, aby nie stanowić obciążenia dla systemu pomocy społecznej kraju przyjmującego. Holenderski sekretarz nakazał więc Polakowi opuszczenie terytorium państwa. Uwzględnił również fakt, że policja dość regularnie zatrzymywała go za kradzieże sklepowe i kieszonkowe.