Wspaniałe tymczasowe królestwo
Narodziny Polski przepowiedziały przebieg tysiąca lat jej historii
„Koronacja Bolesława Chrobrego”, drzeworyt z „Kroniki Polskiej” z 1521 r.
Może i lepiej, że rząd postanowił bezobjawowo uczcić rocznicę tego, że dokładnie tysiąc lat temu Królestwo Polskie oznajmiło Europie o swoim istnieniu. Lepiej, bo jeśli zagłębimy się w wydarzenia, jakie towarzyszyły działaniom pierwszych Piastów, to odkryjemy niewesołą opowieść. To historia o państwie zmuszonym wybierać: czy przyłączyć się do Europy zjednoczonej pod berłem niemieckich władców, czy walczyć o suwerenność, stając się ich wrogiem.
Oba wybory były możliwe i obu spróbowano. Po czym przekonano się, że droga od triumfu do upadku bywa krótka. I że odzyskanie państwa jest bardzo trudne. Zagłębiając się w taką opowieść, nie sposób radośnie spoglądać w przyszłość.
W stronę kooptacji
Najstarsze źródła informujące o koronacji Bolesława Chrobrego w 1025 r. powstały na terenie Świętego Cesarstwa Rzymskiego, którego spadkobiercą stała się Rzesza Niemiecka. „Bolesław książę Polski, dowiedziawszy się o śmierci wzniosłego cesarza Henryka, podniesiony na duchu, trucizną pychy do tego stopnia zalał swoje wnętrzności, że zuchwale odważył się po namaszczeniu nałożyć sobie koronę” – odnotowano w „Rocznikach Kwedlinburskich”.
Ten brak entuzjazmu, z jakim przyjęto wieść, że Chrobry koronował się na króla, był jak najbardziej zrozumiały. Przez ćwierć wieku państwo, które stworzył Mieszko I, rządzone przez jego syna Bolesława, nie chciało dostosowywać się do koncepcji politycznych dominujących na cesarskim dworze, jeśli te nie przynosiły mu korzyści. Chodziło o dwie konkurencyjne strategie rozszerzania cesarskiego panowania: kooptację lub dominację.