Stół zbliża ludzi
Majówki znane były w Polsce co najmniej od XVIII w. Nazwa ta odnosiła się wówczas do całego miesiąca, a nie jak dzisiaj tylko kilku pierwszych, okołoświątecznych dni. I już wtedy trudno było wyobrazić sobie majówkowy wywczas bez wspólnego jedzenia
Uczestniczki zjazdu historyków w Warszawie na podwieczorku. 1933 r.
Przed II wojną światową restauracje w całej Polsce witały gości śnieżnobiałymi obrusami. Nie dlatego, że tego wymagała estetyka, lecz ze względu na wymogi sanitarne. Na białym materiale lepiej widać zabrudzenia. Ten jednostajny obraz zaburzała dopiero wiosna, która wprowadzała na stoły wazony ze świeżymi kwiatami. Ale to nie była jedyna zmiana, która wówczas następowała.
Wiele lokali wychodziło na zewnątrz, jeśli nie z całymi ogródkami, to z pojedynczymi stolikami. W Warszawie zapełniały one najważniejsze ulice, wśród nich Aleje Jerozolimskie, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście. Wiele lokali z otwarcia sezonu wiosennego robiło istne wydarzenia. Zachęcano gości obniżkami cen i reklamami. „Gastronomia”, jedna z największych i najbardziej dochodowych warszawskich restauracji epoki międzywojnia, w 1928 r. przekonywała na łamach prasy, że „cała elegancka Warszawa spotyka się tylko w restauracji i w café «Gastronomia»”.
Jak jednak przekonywał Wiesław Wiernicki, znakomity znawca międzywojennych knajp, „konkurencją dla restauracji w upalne niedziele i dni świąteczne były majówki. Kto żyw, udawał się za miasto, aby poleżeć na zielonej trawie, wypocząć, oddychając świeżym powietrzem, a nawet przyjemnie się zabawić”.