Wycieńczajmy Rosjan dalej
Putin to stary dziad, który chce przejść do historii jako zbieracz ziem ruskich i ma gdzieś amerykańskie kompromisy
Z Serhijem Hrabskim rozmawiał w Kijowie Michał Potocki
Przez ostatni rok rosyjskie wojska powoli posuwały się do przodu. Co się dzieje na froncie?
Serhij Hrabski, ukraiński ekspert wojskowy, pułkownik rezerwy
Serhij Hrabski, ukraiński ekspert wojskowy, pułkownik rezerwy
Rosja rozpoczęła operację zaczepną w listopadzie 2023 r., a jej ostatecznym celem jest okupacja całego Donbasu. W ciągu roku zajęła 3,5 tys. km kw. Na pierwszy rzut oka to poważne zdobycze, lecz to żadna ofensywa. Ofensywa była wtedy, kiedy w 2022 r. nasze wojska w dwa tygodnie odbiły 2 tys. km kw. Rosjanie nie są zdolni do takiego tempa, jednak desperacko prą naprzód zgodnie ze swoją tradycją. Polega ona na tym, że tworzą sobie równoległą rzeczywistość i sądzą, że odpowiada ona realiom. Nacierali aż do 21 stycznia, licząc na Donalda Trumpa (tego dnia został zaprzysiężony na prezydenta USA – red.). Ale Trump jest na tyle nieprzewidywalny, że do dziś nie ustalili jego zamiarów. Na razie nie mają sił do dalszego marszu. Twierdzą, że w 2024 r. kontrakty z armią podpisało 320 tys. osób. Jeśli podzielić to przez 12 miesięcy, to wychodzi 25 tys. miesięcznie. Tymczasem listopadowe i grudniowe straty wyniosły 43 tys. i 48 tys. Stąd informacje, że przeciwnik potrafi posłać w bój lekko rannych, aby tylko stan osobowy oddziałów się zgadzał. Nie są to liczne przypadki, ale jednak.
Jak wyglądają działania Rosjan na poziomie taktycznym?
Załóżmy, że mamy naszą pozycję obsadzoną przez siedmiu żołnierzy. Na tę pozycję przeciwnik wysyła pluton 20 osób. Niemal wszyscy są eliminowani, pozostaje dwóch, trzech, którzy chowają się w okopie. Idzie kolejny pluton, z którego znów zostaje kilku. Te fale mają wsparcie artylerii, moździerzy, dronów. Po kilku falach i na naszej pozycji pozostaje dwóch, trzech żołnierzy. Nasi mają w odległości rzutu granatem 10–20 pozostałych przy życiu Rosjan. Czy mogą utrzymać pozycję? Nie. W ten sposób od ponad roku wygląda stopniowe zdobywanie terenu przez Rosjan. Tak wyglądała obrona Kurachowego (Rosjanie zdobyli je 10 stycznia – red.). Nikt nie przypuszczał, że ten odcinek będzie utrzymywany tak długo. Rosjanie skupili się na krótkim odcinku frontu donieckiego między Wełyką Nowosiłką a Czasiw Jarem.