Artykuł
felieton
Rok przywracania praworządności – gra o przyszłość państwa i prawa
Czy Donaldowi Tuskowi udało się w pierwszym roku jego rządów przywrócić praworządność? Komisja Europejska przychyla się do stanowiska, że tak, duża część zwolenników obecnej władzy – że zmiany idą zdecydowanie za wolno, a przeciwnicy, że stan praworządności się pogorszył. Postaram się pogodzić te różnorodne opinie. Nie będzie to laurka, ale wbrew pozorom całkiem sporo w ciągu tego roku się zadziało. Choć głównie w wymiarze symbolicznym.
Najpierw trochę kontekstu. Należy odrzucić wszystkie tłumaczenia obozu Zjednoczonej Prawicy, że zmiany, których dokonywano w obrębie trójpodziału władzy w okresie jego rządów, miały na celu zbudowanie podstaw praworządnego państwa. Dużą szczerością w tym zakresie wykazał się zresztą sam Jarosław Kaczyński, który w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” w 2018 r. powiedział, że „jeśli nie zreformuje się sądownictwa, inne reformy mają mały sens, bo prędzej czy później zostaną przez takie sądy, jakie mamy, zanegowane, cofnięte”. Była to wypowiedź już po przejęciu Trybunału Konstytucyjnego, gdyż właśnie zawłaszczenie tej instytucji przez ludzi lojalnych Kaczyńskiemu miało otworzyć drogę do innych zmian. W tym podporządkowania sądów woli władzy wykonawczej. Wspominam o tym, bo ogromnie mnie razi, jak dawni niszczyciele praworządności stroją się obecnie w piórka jej największych obrońców.