Artykuł
rozmowa
Prawa człowieka nie są dla botów
Gylfadóttir: Przed rokiem 2022 handlowaliśmy z Rosją produktami rybnymi i ropą. Teraz nasz handel jest niemal zerowy
Twierdzi pani, że trwa wojna informacyjna i „dobra strona” jej nie wygrywa. Jakie są pomysły Islandii na walkę z dezinformacją?
Często słyszę głosy, że nie można wiele zrobić z powodu wolności słowa. Dlatego właśnie wskazuję, że wolność słowa jest fundamentalnym prawem człowieka, ale prawa człowieka są dla ludzi, a nie dla botów. Dobrym początkiem byłoby, gdybyśmy wszyscy się zgodzili, że prawa człowieka nie dotyczą botów, opłacanych czy nieopłacanych, próbujących destabilizować społeczeństwo. Myślę, że ten problem już jest znacznie większy, niż większość z nas sobie to wyobraża. Już widzimy konsekwencje w postaci wzrostu populizmu, polaryzacji i braku zaufania do instytucji. Aby z tym walczyć, musimy tworzyć odporne społeczeństwa. By stać się odpornym, potrzeba zaufania do instytucji, w tym rządów. A na zaufanie trzeba sobie zasłużyć. Obywatele muszą czuć, że instytucje działają na ich rzecz. To jest globalny problem, musimy to rozwiązać wspólnie. Potrzebujemy jakiegoś ramowego rozwiązania, bo komentarze botów mają tyle wspólnego z wolnością słowa, co przymusowe zebranie dla uczczenia dyktatora.