Artykuł
rozmowa
Doniesienia o śmierci przemysłu motoryzacyjnego w Europie są przedwczesne
Faryś: Sytuacja jest trudna, ale branża wciąż pozostaje bardzo istotną częścią gospodarki UE. Polsce też grozi redukcja produkcji, ale jeśli nastąpi, to z opóźnieniem
Niemiecki VW poinformował o planach przeniesienia części swojej produkcji do Chin. O czym to świadczy?
Jest to potwierdzenie nie najlepszej kondycji branży i trudnych warunków, w jakich musi ona działać w Europie. Na trudności składa się kilka czynników. Znaczący wpływ ma proces przechodzenia w transporcie na zeroemisyjność, podyktowany odgórną decyzją polityczną, a nie rynkową. Już ponieśliśmy w Europie olbrzymie koszty tej transformacji, a jeszcze większe wciąż są przed nami, tym bardziej że przewodnicząca KE Ursula von der Leyen jasno powiedziała: „ani kroku wstecz z przejściem na pojazdy zeroemisyjne”. Jednocześnie ten proces jest wolniejszy, niż oczekiwali politycy, więc koncerny, które postawiły na produkcję elektryków, nie mają takiego zwrotu z inwestycji, jaki mogłyby zakładać w budżetach wieloletnich.