bezpieczeństwo
Szpitale nie ćwiczą na wypadek wojny
Tylko kilka placówek medycznych w Polsce ma przećwiczone procedury na wypadek zdarzenia masowego. Mimo toczącej się za granicą wojny nikt tego od nich nie wymaga
Lekarz wojskowy musi być gotowy na niewygody; to nie jest praca na osiem godzin
Po 952 dniach wojny w Ukrainie większość polskich szpitali nie ma planów działania w przypadku zdarzenia masowego ani nie prowadzi ćwiczeń z zarządzania kryzysowego. – Gdyby dziś coś u nas wybuchło, niekoniecznie rosyjska rakieta, to nie byłoby komu zarządzić sytuacją – wysłać ludzi na miejsce, zrobić przestrzeń dla rannych. Szylibyśmy z niczego, jak na początku pandemii – mówi nam lekarka z dużego szpitala w centralnej Polsce. Podobne głosy dochodzą z całego kraju. – Szkolą się pasjonaci, w wolnym czasie i za własne, niemałe, pieniądze, ale jest ich ledwie garstka. W razie czego pomogą lokalnie we własnym szpitalu, ale nie poprawi to przygotowania polskiego systemu – tłumaczy chirurg, który zapisał się na szkolenie z medycyny taktycznej w Izraelu. Dla siebie. Za 3 tys. dol.